poniedziałek, 16 lutego 2015

Dior on stage

Wczoraj miałam przyjemność wziąć udział w evencie firmy Christian Dior, w Galerii Mokotów.
Marka jest znana na całym świecie i ma wysoką renomę oraz bogatą tradycję, więc uznałam, że warto. Chciałam przekonać się na własnej twarzy, że kosmetyki mogą czynić cuda :)
Miałam to szczęście, albo wyróżnienie, że mój make up robił mężczyzna, specjalista od makijażu, więc kolejne nowe doznanie.


Na początku, była pielęgnacja twarzy One Essential + Hydra Life Sorbet. Dowiedziałam się, że kosmetyki te otrzymały Oskara za swój skład. Nie sprawdzałam tej informacji. Jednak zarówno One Essential jak i drugie serum mają przyjemny zapach i delikatną konsystencję, następnie dostałam na twarz dwa różne podkłady. Jeden miał w nazwie air (Air Loose Powder 020). Na policzki dostałam Air Slimmer 002, na oczy różne kredki i cienie oraz błyszczyk powiększający usta, oczywiście na usta :) (Lips Maximizer). Błyszczyk wywołał uczucie przyjemnego mrowienie i delikatny posmak aloesu. Jednak szału nie było i spektakularnego efektu.
Reasumując, w mojej subiektywnej ocenie mój wygląd się zmienił, wyglądałam jak jakaś laleczka, bez żadnej kropeczki i przebarwienia na twarzy, z ogromną ilością podkładu. To jest właśnie ta tapeta, o której wielokrotnie słyszałam! Jakbym chciałam zrobić sobie takie cudeńko z twarzy w domu, to musiałam wydać więcej niż średnia krajowa w Polsce.
Nie wiem sama, lubię dobre kosmetyki i uwielbiam moją pomadkę Sisleya, ale mam mieszane uczucia co do tego bliskiego spotkania z Diorem.


Pomadka Sisley, prezent :)



A tu już wspominane powyżej kosmetyki.




1 komentarz: